Skip to content
Menu
Longstroll
  • O mnie
  • instagram
Longstroll

Hobbiton – Wycieczka do świata fantasy

Opublikowano 26/08/2020

Wycieczka do Hobbitonu lub mówiąc inaczej na plan zdjęciowy do Władcy Pierścieni czy Hobbita, to wymarzona atrakcja dla fanów twórczości Tolkiena. Jak się jednak okazuje nie tylko. Ja do nich nie należę, a bawiłam się tam wyśmienicie.

Chcę tylko zaznaczyć, że jest to atrakcja komercyjna i dość droga bo jej koszt to około aktualnie 90$ nowozelandzkich. Co również należy dodać. Jest to wycieczka grupowa, która startuje o konkretnej godzinie trwa około dwóch godzin i w czasie jej trwania towarzyszy Ci przewodnik. 

Paradoksalnie właśnie to ostatnie jest powodem, dla którego te wycieczka jest tak wyjątkowa. Przewodnicy czynią całe doświadczenie naprawdę nietuzinkowym. Mam jedynie nadzieję, że wszyscy mają taką charyzmę i entuzjazm jak ten, pod którego opieką ja miałam szczęście wkroczyć do świata Hobbitów.

Opowiem jak to było w moim przypadku. Już od samego początku oprowadzający mnie młody chłopak z pobliskiego Matamata (nowozelandzkie miasta mają tendencje do posiadania bardzo dziwnych nazw) opowiedział jak to w 1998 roku znany chyba wszystkim reżyser – Peter Jackson, osobiście z pokładu helikoptera wypatrywał miejsca o wyglądzie jak najbardziej zbliżonym do Tolkienowskiego Shire. Dopiero przelatując nad farmą Alexandra zrozumiał, że znalazł to czego szukał.

Plan filmowy, który zwiedza się obecnie został pozostawiony przez Petera Jacksona w 2009 i tak nietknięty (poddawany jedynie zabiegom mającym na celu utrzymać go dokładnie w stanie jak z tego roku) pozostał do dziś.

Razem z przewodnikiem i małą na szczęście grupą chodziliśmy między hobbickimi domkami zachwycając się dbałością o najdrobniejsze szczegóły, czasami zaglądając do środka. Tu niestety czekało na mnie małe rozczarowanie. Chatki w środku są puste.

Co natomiast uważam za szczególne interesujące to smaczki i ciekawostki z planu, którymi wręcz zasypywał przewodnik. Z opowieści przewodnika jasno wynika, że nowozelandzki reżyser jest perfekcjonistą w każdym calu. Przykładowo – wielki dąb na wzgórzu Shire jest sztuczny. Jego liście wykonano z jedwabiu specjalnie importowanego z Tajwanu. Żeby wyglądały jak najbardziej naturalnie przyklejano je pojedynczo do drzewa, gdy zaś blakły od słońca ręcznie je malowano.

Również staw przy drzewie jest tworem sztucznym. Co ciekawe tak bardzo upodobały go sobie żaby, że w pewnym momencie aktorzy nie byli w stanie słyszeć siebie na planie. By rozwiązać problem polecono zatrudnić osobę specjalnie do wyłapywania i relokacji zielonych płazów. 

Nie tylko wielki dąb ale i inne drzewa nie spełniły wymagań reżysera. W pierwszej części Władcy Pierścieni dzieci hobbitów bawiły się pod śliwą. Te będąc stanowczo za duże dla małych hobbitów polecono usunąć, a w ich miejsce zasadzić jabłonie i grusze. Gdy tylko te dały owoce polecono je zerwać i w ich miejsce doczepić śliwki – magia kina 😉

Przewodnik uraczył nas jeszcze jedną, moją ulubioną historią z czasów kręcenia Władcy Pierścieni. Peter Jackson w poszukiwaniu statystów do filmu osobiście udał się do pobliskiego Matamata by w jego podstawówce odwiedzić klasy 1-3 i znaleźć dzieci pasujące do ról małych hobbitów. Tak się złożyło, że kolega z ławki mojego przewodnika przypasował reżyserowi. Chłopiec by jeszcze bardziej przypominać małego hobbita zostaw zabrany na dwa miesiące i tuczony słodyczami. Wszystko było oczywiście utrzymane w sekrecie.      

Na zakończenie tego miłego doświadczenia miałam okazję zasiąść w gospodzie i wypić przysługujący mi w ramach biletu jeden trunek. Pamiętam, że burgery serwowano do godziny 15. Ja niestety na wycieczkę wybrałam się na tą ostatnia możliwą godzinę i nie dane mi było go zjeść. Może to i lepiej pewnie kosztowałby fortunę 😉  

Autor: Iza

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Izabela

longstroll

Podróże i inne rzeczy

📍Sandwich Harbour, gdzie ocean spotyka się z p 📍Sandwich Harbour, gdzie ocean spotyka się z pustynią #photodump 
1. Ja gotowa na wycieczkę.
2. Tam gdzie ocean spotyka się z pustynią.
3. Mój ulubiony filmik z Namibii. Żmija jest mała ale bardzo jadowita. Umiejętność maskowania 11/10.
4. 🦩 
5. Prawie jak Dirt 5, tylko, że lepiej.
6. 4x4 po pustyni.
7. Niektórzy się zakopali.
8. Sandwich Harbour.
9. Diuny po raz kolejny. 
10. Szakal
Poszłam w góry⛰️ . . . . #stoos #schwyz #sch Poszłam w góry⛰️
.
.
.
.
#stoos #schwyz #schwyztourismus #swisslife #swissalps #swissmountains #goryponadwszystko #góry #podróżemałeiduże #gymglamour #górskiewędrówki #girlswhohike #inthemountains #mojepodróże #naświeżympowietrzu #czapeczka #farout
No coraz bardziej lubię się z tą Szwajcarią. W No coraz bardziej lubię się z tą Szwajcarią. Wizyta w górach zawsze wprowadza mnie w doskonały nastrój. 
W sumie to była sobota idealna, pogoda na 5+, widoki jak z bajki, a jedzenie serwowane w schronisku Aescher naprawdę smaczne. 
Wycieczka pozostawiła mnie z apetytem na więcej gór i z pytaniem - co oni robią z tą trawą tutaj, że jest tak soczyście zielona?🌱
.
.
.
.
.
#goryponadwszystko #szwajcaria #swisslife #podróżemałeiduże #mojepodróże #ebenalp #appenzell #swissalps #nvgtn #zielonatrawa #greengrass #swissmountains #aescher #schronisko #mountainhiking #girlswhohike #swisstravel
#kostaryka #photodump pierwszy z kilku myślę, ch #kostaryka #photodump pierwszy z kilku myślę, chyba że mi się odwidzi 😅
1. Ja przy wodospadzie. Czego jak czego ale wodospadów na Kostaryce widziałam dużo (bo dużo ich tam jest) i za każdy żeby go zobaczyć zapłaciłam też dużo (minimum 25$ osoba)
Fotę wrzucam ze względu na brzuch, bo mi się podoba :)
2. Na szlaku #eltigrewaterfalls ja podziwiam wodospad a L. podziwia moją 🍑 i tak to się kręci :)
3. Żararaka rogata, z taką nazwą to trudno traktować ją poważnie, ale trzeba, bo ta żararaka jest ☠️
4. W gorącym źródełku, przewidywalnie ta rozrywka sprawiła mi przyjemność.
5. Ponownie chodzi o brzuch 😅
6. Leniwiec 🦥 
7. Ja i krokodyle amerykańskie na #crocodilebridge.
Za 100 pkt kto wie czym się różni krokodyl od aligatora? 
8. Dżungla.
9. Ryż na śniadanie, po 5 dniach zaczął mi się nudzić po 9 cieszyłam się, że 10 dnia zjem go po raz ostatni.
10. Gorące źródła ponownie.
11. Ja - właśnie w tym źródełku uderzyłam się w palec u stopy - bolało.
12. #rioceleste przed deszczem.
13. Ulewa w dżungli.
14. Ta ulewa mnie zaskoczyła, no i przemokłam do suchej nitki.
15. Ocean.
16. Ja prawie jak pantera 😅😂
17. Idę popływać. 

#podróże #mojepodróże #podrozemaleiduze #costaricapuravida #costaricagram #costaricacool #costaricatravel #costaricaphoto #costaricatrip #amerykaśrodkowa #centralamericatravel #wodospad #costaricawaterfalls #waterfallsfordays #krokodyl #leniwiec #gorąceźródła #dżungla #inthejungle #monteverde #montezuma
Z sukcesów tygodnia. Zostałam pontoniarą 😅 z Z sukcesów tygodnia.
Zostałam pontoniarą 😅 znaczy zostałam nią już w zeszłym roku, ale zapomniałam gdzie schowałam ponton po zakończonym sezonie 2023. W tym tygodniu udało mi się go odnaleźć, tak więc zostałam pontoniarą - ponownie. Otwieram sezon 2024. Wiedząc, że pewnie za tydzień go już zamknę, bo z prognozy jasno wynika, że jeszcze 9 dni i nastąpi załamanie pogody, z radością obwieszczam - zdążyłam :)
BTW 
Skończyłam czytać „Lost in the Jungle” książkę, o której słyszałam dużo dobrego będąc w Boliwii. Zaciekawiona opowieściami postanowiłam sprawdzić o co tyle szumu. Nie żałuję, w niektórych momentach napisana jest tak sugestywnie, że przestałam czytać bo wydawało mi się, że to po mnie chodzą mrówki.  To opowieść o tym jak to pewnie chłopak zgubił się w dżungli w Boliwii właśnie. Na prawdę fajnie się to czytało. W sumie szkoda, że już skończyłam. 
.
.
.
.
.
#rzeka #limmat #swiss_views #swisslandscape #swisslife #mojepodróże #podróżemałeiduże #ponton #spływ #wiosło #woda #szuwary #chillwave #płynę #odpoczynek #żyćko
Przejrzysta i turkusowa. Jakbym powiedziała, że Przejrzysta i turkusowa. Jakbym powiedziała, że to jakiś kurort na greckich wyspach to raczej nikt by nie kwestionował, a to rzeka Limmat przy moim domu.
Czuję się jakbym wygrała w loterii na jedno z lepszych miejsc do życia 🥳
Nie ma przypadków. Google przypomina zdjęcia zna Nie ma przypadków. Google przypomina zdjęcia znaczy, że czas na kajaki ☀️
📍Arrakis 📍Arrakis
Na tą stację gondolowych kolei liniowych (Santo Na tą stację gondolowych kolei liniowych (Santo Domingo) specjalnie wcześniej wybraną, tak by widoki z gondoli były możliwie najfajniejsze, jechałam Uberem. Droga była ostro pod górę, a kierowca prowadził jakiegoś małego Chevroleta, który ewidentnie miał z tym wzniesieniem spory problem. Co więcej była to dla kierowcy trasa zdecydowanie pechowa, bo co dał radę się rozpędzić i pokonać część przecznicy to na ostatniej prostej zawsze pojawiało się coś co zmuszało go do cofnięcia. Jakbym ja była nim to bym sobie po prostu dała spokój i poinformowała pasażera, że dalej nie jadę. Ale nie ten kierowca. On był normalnie żywą definicją stoicyzmu co go los spychał na dół to on pod prąd w lewo, potem w prawo, potem jeszcze raz w prawo i znowu w lewo i pod górę i ponownie na ostatniej prostej musiał wycofać. Sytuacja powtórzyła się jak nic czterokrotnie, a gościu nie przeklnął ani razu. Fascynujące.
Buenos Aires. Nigdy jakoś szczególnie nie chciałam tam pojechać, loty ułożyły się jednak tak, że nadarzyła się okazja. I bardzo dobrze. Byłam tam naszym latem, a więc ich zimą. Tak mi się spodobało, że aż po raz pierwszy z premedytacją puściłam sobie piosenkę Manamu Buenos Aires. Wcześniej słyszałam tylko fragmenty refrenu. Piosenka, tak jak i miasto, również mi się spodobała, do tego stopnia, że aż kupiłam sobie winyla, ale niestety nie miałam go jak zapakować i czeka na mnie teraz w PL 🙃
Buenos - miasto, do którego mogłabym wrócić, bo czuję, że miałabym po co. To drugie i ostatnie miasto po Sydney, o którym tak myślę. 
A na zdjęciach m.in. 
1. Aleja 9 lipca - 9 pasów w jedną i 9 w drugą, szerokość 140 metrów - to z nią kojarzyło mi się Buenos przed przyjazdem; 
2. Dzielnica portowa - inflacja w Argentynie 250% a oni budują na potęgę i jakoś to się kręci… ciekawe :) może to faktycznie jest tak jak to mówią, że są 4 rodzaje gospodarek rozwinięta, nierozwinięta, Japonia i Argentyna;
3 La Boca trąci komercją bardzo a poza tym to miłość do Messiego i Maradony unosi się w powietrzu.  Kupiłam 2 koszulki dla młodego mniejsza dla mnie większa, ostatnio przeglądając telefon znalazła swoje zdjęcie z nimi. Ale dowcipniś z tego mojego L. no nie przestaje mnie zadziwiać 
4. Podobno największą atrakcją Buenos jest cmentarz (leży na nim m.in. Ewa Peron i pewnie wielu innych znanych ludzi, których ja nie znam:)) cmentarz bardzo przypomniałam mi ten z Nowego Orleanu - ten, na którym kręcili Easy Ridera ♥️. Grobowce jak grobowce takie wielkie domy, ale przed jednym stał pomnik tej dziewczyny z psem - jak wyjęty z horroru :) 
5. Buenos to i tango - tańczą je wszędzie albo markują, że tańczą.
Taki misz masz zdjęciowy z Buenos - może kiedyś loty ułożą się tak żebym trafiła tam ich latem, czuję, że to będzie jedna wielka impreza.
Neapol #photodump 1. Pierwsze wyjście, piątek g Neapol #photodump 
1. Pierwsze wyjście, piątek godzina 21:42, tuż obok mojego hotelu (jakiś kilometr od centrum centralnego) wygląda srogo 😅
2. Nie mogłam się zdecydować 
3. Nigdy nie byłam fanką pizzy z ananasem… ale hejtu na takową w ogóle nie rozumiem… szczególnie, że to 🍍- samo zdrowie 
4. Mój widok z okna 
5. Pierwsza pizza na tym wyjeździe - udana
6. Okolica 
7. Okolica szerzej :)
8. Na murku 
9. Te ceny 🤌
10. Taka ja
Moje pierwsze self-drive safari uważam za bardzo Moje pierwsze self-drive safari uważam za bardzo udane. 
Jeżeli ktoś chciałby spróbować, a nie interesuje go game drive, to myślę, że Park Narodowy Etoszy będzie doskonały wyborem. Ale tam jest zwierząt 😮
Ktoś miał okazję robić self-drive Safari? Gdzie? 
.
.
.
#namibiatravel #namibiatourism #namibiatrip #safari #selfdrivesafari #selfdrive #etosha #etoshanationalpark #mojepodróże #podróżemałeiduże #słonie #lwy #zebry #żyrafy
W poszukiwaniu anakondy. Przed przyjazdem do Pamp W poszukiwaniu anakondy. 
Przed przyjazdem do Pampy (to taka wilgotna trawiasta równina charakterystyczna dla Ameryki Południowej) czytałam, że tylko garstce udaje się spotkać tego węża w naturalnym środowisku. Ja niby nie wierzyłam, że uda mi się ją zobaczyć, no bo jak wspomniałam udaje się to tylko nielicznym, ale z drugiej strony skoro istnieją tacy, którym się to udaje to czemu ja nie mam być wśród nich - i właśnie z takim nastawieniem tam jechałam. 
.
Przewodnik (bo tu jedzie się z prywatnym przewodnikiem) już na wstępie zadał pytanie co chcemy zobaczyć? Więc zaczęło się wyliczanie: różowe delfiny, leniwce, kajmany, aligatory no i oczywiście, dodałam z pełną powagą w głosie, anakondę. On w sumie niewzruszony, z równą mi pewnością, powiedział tak: no to dziś zobaczymy wszystko, a jutro idziemy na bagna tropić anakondę. 
Przejechaliśmy przez symboliczną bramę do parku, bramę oplatała wielka, sztuczna anakonda co tylko rozbudziło mój apetyt.
Dzień zakończył się 100% sukcesem. Z anakondą mieliśmy spotkać się nazajutrz.
.
Przy kolacji przewodnik kontynuował rozbudzanie moich nadzieji. Na wszelkie pytania z kategorii jakie jest prawdopodobieństwo spotkać gada odpowiadał krótko - duże. Na odchodne dodał, że wczoraj, tuż przed wyjściem z bagien jego znajomy przewodnik jakąś widział. 
W dzień tropienia wstaliśmy skoro świt zjedliśmy śniadanie, przywdzialiśmy kalosze, wzięliśmy do ręki długie drewniane kije i ruszyliśmy na poszukiwania. Przewodnik sprawiał wrażenie profesjonalisty, krótko przeszkolił jak chodzić po bagnie, by się w nim nie utopić, a później wydawał komendy - coś w stylu - „ja przeczesuję te trawy, wy te bardziej na lewo”. Co jakiś czas robił sobie selfie, co uznałam za urocze, bo wychodzi na to, że jeszcze go to bagno kręci, pomimo tego, że jak zakładam, odwiedza to miejsce minimum 3 razy w tygodniu. Upał był okrutny 35 stopni, cienia nie uświadczysz. Anakonda nie została odnaleziona. Trafiliśmy na gniazdo - przewodnik twierdził, że należało właśnie do niej. Czy tak faktycznie było - nigdy się nie dowiem. 
Ale same poszukiwanie robiło robotę - czułam się trochę jak z tego filmu z JLo „Anakonda” więc doświadczenie zacne. Gorąco polecam:)
A dzisiaj spójrzmy na te zdjęcia i pomyślmy o s A dzisiaj spójrzmy na te zdjęcia i pomyślmy o schodach, było ich około 300-stu. Wystarczająco by garminowski cel pięter osiągnąć kilkukrotnie. Osiągnąć i zapisać bez problemu. 
Teraz wydaje mi się, że problemy mogłyby się pojawić ☹️mam wrażenie, że żywot mojego Garmina dobiega końca. Jest ze mną od maja 2020. Towarzyszy mi w doli i niedoli, razem śpimy, jest świadkiem moich największych wysiłków. Może nie mam ich jakoś szczególnie dużo 😅 ale nagrywam na nim ćwiczenia 3/4 razy w tygodniu i biegi 2 razy w tygodniu no i słucham muzyki. I wszystko było pięknie aż tu nagle zaczął mi płatać figle. Dzis po raz trzeci w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy będąc naładowanym do około 40% przy klikaniu na przycisk zapisz aktywność po prostu się wyłączył. Przy pierwszym razie pomyślałam przypadek, przy drugim dziwny zbieg okoliczności. Dziś po miesiącu zdarzyło się to po raz trzeci i zaczynam myśleć, że to początek końca. Smutny to będzie dzień kiedy pokonam 300 schodów, a zegarek tego nie odnotuje 🙃 
📍 Bruny Island, Tasmania, Australia
Once Upon a Dune . #namibiatourism #namibiatravel Once Upon a Dune 
.
#namibiatourism #namibiatravel #dune45 #podróżemałeiduże #pustynia #pustynianamib #namibdesert #namibie #namibdunes #afryka #piasek #nabiało #mojepodroze #upał #napustyni #onadesert #sesriem #sossusvlei #namibnaukluft #namibnaukluftnationalpark
Post upamiętniający moją walizkę podróżną. Post upamiętniający moją walizkę podróżną. Śpij słodko aniołku. A jako, że tu w Szwajcarii nie można sobie tak po prostu wyrzucić do śmieci wszystkiego jak leci to czeka nas jeszcze jedna wspólna podróż - do centrum recyklingu, gdzie pod czujnym okiem pracownika centrum zważę ją, a później zapłacę za jej utylizację. 
Piszę to sobie na pamiątkę, bo to kolejna już walizka, z którą po niecałym roku znajomości przyszło mi się pożegnać. Może już czas żeby zainwestować w coś lepszej jakości. Choć jak patrzę na ceny tych wszystkich Samsonite i innych tego typu burżujskich walizek to mi szkoda kasy😅…
A zdjęcie dodaje z plecakiem, a nawet i dwoma:) Tu zainwestowałam w Ospray i na ten moment nie mogę narzekać - są nieśmiertelne i wygodne. 
.
.
.
.
.
#plecak #osprey #backpacks #czapeczka #zplecakiem #mojepodróże #podrozemaleiduze #hikinggirl #kreconewlosy #uśmiech #antigua #gwatemala #guatemala #antiguaguatemala
📍Deadvlei 
Gorąco, sucho i piasek co zawiera żelazo. 
Miejsce w rzeczywistości wygląda jakby było sfotoshopowane.
📍Kreta. Wakacje, które potwierdziły moje wcze 📍Kreta. Wakacje, które potwierdziły moje wcześniej przypuszczenia, że gdy rodzic jedzie z dzieckiem w pojedynkę to:
1. basen to must i chcąc nie chcąc to od niego będzie się zaczynać i na nim też kończyć każdy dzień;
2. karty Uno powinny się znaleźć zawsze w torebce;
3. tak do końca nigdy się nie zrelaksuje. 
To takie wnioski. Poza tym uważam, że jak na mój pierwszy samodzielny wypad z młodym za granicę, wypad, który miał być zorganizowany pod jego kątem, to Kreta okazała się świetnym wyborem. Pełno atrakcji pod dzieciaki typu salony gier, mini golf, labirynty, jakieś ścianki wspinaczkowe i wszystko na jednej ulicy więc nie trzeba ich szczególnie szukać, do tego gwarancja pogody, ciepłe morze i ceny, które nie przerażają. Dzięki sztuce kompromisu udało mi się namówić mojego 7-latka na 3 wycieczki. W kolejności od tej najbardziej udanej.
1. Fajny kanion gdzie przeszliśmy 10 km 
2. Plaża z reklamy batonika bounty. BTW kogoś tam ostro pogrzało za dwa leżaki i jeden parasol życzą sobie 40€ 
3. Jaskinia - droga do niej była pod górę w pełnym słońcu. Rzadko to się zdarza, ale tym razem się zdarzyło. Emocje u mego towarzysza wzięły górę i idąc krzyczał w niebogłosy, że on nienawidzi gorąca i nienawidzi pod górę, a najbardziej jak jest gorąco i do tego musi iść pod górę. Fakt, że drogą chodziło dużo Polaków nie pomagał, bo co chwilę słyszałam tylko komentarze ludzi z boku do swoich dzieci w stylu: „zupełnie jak Ty” co trochę działało mi na nerwy:)
Tak ogólnie to wyjazd zaskoczył mnie bardzo pozytywnie - myślę, że w dużej mierze to zasługa hotelu, w którym się zatrzymaliśmy. Mały - butikowy miał super basen i smaczne jedzenie no i był swietnie położony, więc jakby kto się kiedyś wybierał w okolice Heraklionu to mogę polecić.
Tak czy siak Kreta wyjazd mama&syn uznaje za udań i pewnie za rok, gdy też będę mieć jeden tydzień z nim sam na sam to możliwe, że skoczymy sobie na inna grecką wyspę.
Zostałam zaproszona na dzień kobiet do Mediolanu Zostałam zaproszona na dzień kobiet do Mediolanu. Z radością przyjęłam zaproszenie. Dzień szalenie miły (#liczęnawięcej), ale #mediolan jak dla mnie to małe rozczarowanie. Tak się zastanawiałam i w sumie każde włoskie miasto, które do tej pory widziałam (a trochę już ich widziałam 😜) podobało mi się bardziej😅 
#photodump 
1. Jakoś udało się zrobić zdjęcie z katedrą bez ludzi, przypuszczam, że w sezonie graniczy to z cudem.
2. Ja - w słoneczku, po zakupach, myślę gdzie by się tu udać na małą kawkę.
3. Tyle zdjęć widziałam z tego miejsca. Galeria handlowa - tam gdzie turyści spędzają czas najchętniej:)
4. Z Supermanem. 
5. Z Supermanem po raz drugi.
6. Zagubiona w centrum handlowym szukam szczęścia tzn. okularów.
7. Tram.
8. Uliczka.
9. Karnawał.
10. Karnawał w ruchu.
11. Fontanna.
12.. Ja.
13. Tramwaj.
14. Katedra i jej szczegóły.
15. Gdzie jest Wally
16. Uliczka.
17. Smakołyki na jeden kęs. 
18. Pizza, bo w sumie jestem we Włoszech. 
19. Wszyscy pytacie (nikt nie pyta🙃) tak to są moje nowe okulary - wiem, że fajne :)
20. Street photo. 

#wlochy #włochy #italytravel #podróże #podróżemałeiduże #mojepodróże #milanogram #plazaduomo #shoppingmalldesign #milanoduomo #milanocathedral #pizza #cannoli #wewłoszech #citybreaks #piazzaduomo #piazzadelduomo
Szlak Leistchamm i takie przemyślenia z nim zwią Szlak Leistchamm i takie przemyślenia z nim związane, bo :) nie był to najprostszy szlak. AllTrails(♥️) określa go mianem trudny lub wymagający, więc zdecydowanie nie był dla każdego. Ponad 900 m przewyższenia i 12 km wędrówki. Nie był to też najbardziej popularny szlak więc i nie było tłumów (w porównaniu z takim kultowym Stoos to w zasadzie było pusto😅). Na szczycie razem z nami 18 osób. 
I teraz te przemyślenia. Na szlaku minęliśmy Szwajcarów z dziećmi (niewielu bo i szlak mało popularny, ale byli) najmłodsze dziecko tak na moje oko miało około 5 lat. Co mnie w sumie ucieszyło i upewniło w tym, że dobrze robię zabierając na tego typu wyprawy mojego 8-latka. I pewną kobietę na moje oko około 55 lat na oko L. 70 😅 i ona też dawała radę, tak skakała zwinie po tych kamieniach. Co też mnie ucieszyło, bo sobie pomyślałam, że się da i że to w przyszłości mogę być ja. Bo mi tak dobrze robią tego typu wyzwania, wysiłek i piękne widoki, a do tego pyszne drożdżówki no czy może być coś lepszego.
BTW mój garmin nie przestaje mnie zadziwiać. Gdy tylko zaparkowaliśmy samochód przysłał i info o ciekawym szlaku w okolicy-no mega.
Wczytaj więcej... Obserwuj na Instagramie

Ostatnie wpisy

  • Raja Ampat – Ostani Raj na Ziemi
  • Hobbiton – Wycieczka do świata fantasy
  • Askja – Droga do dwóch wulkanicznych jezior w Interiorze Islandii
  • Pustynia Atacama – Ciągle w Chile ale jak na księżycu
  • Nabire – Zatoka Cenderwasih – Papua Zachodnia. Pływanie z rekinem wielorybim.

Najnowsze komentarze

  • Pustynia Atacama - Ciągle w Chile ale jak na księżycu - Longstroll - Samochodem przez Patagonie
  • Big Ice – Trekking po lodowcu Perito Moreno – Longstroll - Samochodem przez Patagonie

Kategorie

  • Ameryka Poludniowa
  • Argentyna
  • Australia
  • Azja
  • Chile
  • Europa
  • Flora
  • Indonezja
  • Islandia
  • Nowa Zelandia
  • Patagonia
  • Poradnik
  • Trekking
©2025 Longstroll | Powered by SuperbThemes