Skip to content
Menu
Longstroll
  • O mnie
  • instagram
Longstroll

Big Ice – Trekking po lodowcu Perito Moreno

Opublikowano 02/05/202012/05/2020

Skoro to czytasz to pewnie rozważasz wyjazd do Patagonii. Bez wycieczki na Perito Moreno nie można uznać go za kompletny.

Perito Moreno – co to właściwie jest?

To lodowiec w Parku Narodowym Los Glaciares w Argentynie. Jest wyjątkowy bo pomimo globalnego ocieplenia jako jeden z nielicznych stale przyrasta o około 2 metry dziennie. Z drugiej strony mniej więcej tyle samo też traci bo jego lód stale wpada do jeziora Argentino. Zlokalizowany jest po argentyńskiej stronie Patagonii, więc jeśli przyleciałeś do Chile tak jak ja będziesz musiał przekroczyć granicę by się do niego dostać. O tym jak to zrobić informacje znajdziesz Tu.

Z ciekawostek powiem jeszcze, że sam lodowiec razem z 48 innymi zasilanymi przez Południowy Lądolód Patagoński stanowi trzecią co do wielkości rezerwę wody pitnej na świecie. 

Czy może wyglądać jeszcze lepiej?

Big Ice – czy warto?

Zakładam, że znajdujesz się w El Calafate, argentyńskim miasteczku-kurorcie, który dzięki swojemu strategicznemu położeniu nad jeziorem Argentino jest doskonałym centrum wypadowym do wielu patagońskich atrakcji Cerro Torre, Cerro Chalten i Perito Moreno właśnie.

Chcę Wam jeszcze powiedzieć, że sam wjazd do kurortu El Calafate spowodował u nas przysłowiowy opad szczęki. I nie chodzi o to, że są tam takie cuda, których nigdy wcześniej nie widzieliśmy ale miasto jest tak inne od chilijskich miast patagońskich oraz tych argentyńskich, które mieliśmy okazję zobaczyć, że różnica aż biła po oczach. Podczas gdy te pozostałe raczej same atrakcji nie stanowią, są dość nieciekawe i biedne, El Calafate przypomina raczej skromniejszą wersję Aspen (skromniejszą ale Aspen ;)) kafejki, restauracje, sklepy z odzieżą sportową, fajne samochody i szeroko rozumiany lans. Tego żadne z nas się nie spodziewało.

Ale wróćmy do lodowca, w końcu dla niego tu przyjechaliśmy i to on stanowi największą Atrakcję. Atrakcję przez duże A.

Szpiczaste, ostre jak brzytwa wierzchołki lodowca pną się ku górze.

Istnieje możliwość żeby go tylko zobaczyć. Używam słowa „tylko” celowo bo piszę to z perspektywy osoby, która po nim chodziła. Jeśli nie zdecydujecie się na trekking trudno (choć w mojej subiektywnej opinii to duża strata) stojąc na platformie widokowej i podziwiając jego ogrom i kolor będzie Ci trudno uwierzyć, że coś takiego istnieje naprawdę. A póżniej usłyszysz dźwięk odrywających się i wpadających do wody kawałków lodu i gwarantuję Ci, że przynajmniej na chwilę zamilkniesz z wrażenia. Mam jednak nadzieję, że przemierzyłeś taki kawał drogi by doświadczyć Perito Moreno bardziej 😉

Jeszcze tylko raki na nogi i witaj przygodo!

Na trekking po lodowcu nie możesz udać się samodzielnie. Musisz skorzystać z usług profesjonalnego biura. Ja poszłam z Hielo & Aventura. Nie wiem czy jest jakaś alternatywa, w 2019 chyba nie było – przynajmniej jej nie znalazłam. Z tego biura byłam bardzo zadowolona i w sumie nie mogę się do niczego przyczepić. Jedyne co myślę, że zrobiłam źle (ale absolutnie jest to moją winą a nie organizatorów) to że na miejsce zbiórki czyli port Bajo Las Sombras nie pojechałam własnym samochodem. Nie wiem w sumie czemu, chyba emocje wzięły górę bo przyznam, że miałam pietra 😉

Kurde jak się w tym chodzi?

To teraz pora na trochę suchych faktów 

opcje trekkingu są dwa :

  • mini trekking (9000 ARS = 570 zł) na lodzie jesteś 1,5 h,  w trekingu mogą wziąć osoby w wieku od 10 do 65 lat 
  • big ice (16000 ARS = 1000 zł) na lodzie jesteś 3,5 h, w trekingu mogą wziąć udział osoby w wieku od 18 do 50 lat 

Ja zdecydowałam się na tą drugą opcję i swojego wyboru absolutnie nie żałuję. 

Bałam się. Czytając informacje zarówno na stronie organizatora atrakcji jak i tych którzy wcześniej w niej uczestniczyli miałam wrażenie, że mogę po prostu fizycznie nie dać rady. Wycieczka trwa cały dzień a Ty musisz chodzić około 5,5 godziny. Godzinne podejście do lodowca miało być trudne (wg. mnie trudnym wcale nie było ale na pewno przechadzką do pobliskiej Żabki nie można go nazwać). Później 3,5 godziny marsz w rakach po lodowcu a po wszystkim godzinne zejście do miejsca zbiórki. 

Uśmiech do lodu zawsze spoko 🙂

Wyzwanie stanowiła sama pogoda. Do końca nie wiedziałam jak się ubrać. Znalezione informacje mocno wprowadziły mnie w błąd i skończyłam w nie do końca przemyślanym ale za to gustownym stroju. Było mi gorąco i raczej ubrania działały na moją niekorzyść niż był moim sprzymierzeńcem. Co innego Łukasz on ubranie miał tak dobrze dobrane, ze przez kolejne 3 miesiące trudno mu się było z nim rozstać. 

Odpowiedni strój na trekking po lodowcu to:

  • spodnie nieprzemakalne najlepiej lekko ocieplane (odradzam pójście w jeansach – nie jest to niewykonalne ale bardzo niewygodne, to samo tyczy się legginsów czy bawełnianych spodni dresowych – w tych będzie Ci po prostu zimno);
  • buty trekingowe za kostkę (nie idź w adidasach wejdziesz w ukrytą kałużę w lodzie i całe buty mokre);
  • bielizna termiczna;
  • lekki polar;
  • kurtka typu softshell (ubieramy się na cebulkę);
  • rękawiczki te będą Ci niezbędne (jeśli zapomnisz dostaniesz przechodnie od organizatora ale chyba wszyscy się ze mną zgodzą że lepiej mieć własne);
  • okulary przeciwsłoneczne. bez nich wszechobecna biel wypali Wam oczy;    
Czy to rzeka w lodzie?

No to do rzeczy

Około 7:30 podjechał po nas organizator. Reszta uczestników siedziała już wygodnie w autobusie. Jechaliśmy około godziny. Tuż przed wjazdem do parku Los Glaciares pobrano od nas opłatę za wstęp w gotówce. Pierwszy przystanek na naszej trasie to platforma widokowa. Stoimy jak wryci a jedyne co da się usłyszeć to westchnienia pełne zachwytu nad pięknem lodowca. Przez dłuższy moment zgromadzeni gapowicze nie są w stanie wydobyć z siebie nic poza międzynarodowym „WOW”. Krótką chwilę później odrywa się spory kawałek lodu i wpada do jeziora. Gdy tego doświadczysz to gwarantuję, że towarzyszący całemu zjawisku huk zostanie z Tobą na zawsze. W zdumieniu, milczeniu i niedowierzaniu patrzą wszyscy. Później odrywa się kolejny kawałek lodu i jeszcze jeden a milczenie ustępuje miejsca euforii. Na podziwianie i robienie zdjęć mamy godzinę.

Uśmiech 🙂

Po upływie wyznaczonego czasu wchodzimy grzecznie do autobusu i jedziemy na prom. Stamtąd wsiadamy na pokład i płyniemy 20 minut, wysiadamy i już jesteśmy o krok bliżej do prawdziwej przygody. Musimy się dostać na lodowiec. Podejście zajmuje około godziny. Idziemy ramię w ramię z Perito Moreno. My po lewej on po prawej. Nie jest bardzo stromo, choć ostatnie 15 minut może dać się we znaki niewprawionemu chodziarzowi. Udało się. Jesteśmy przy wejściu. Organizatorzy dobierają każdemu raki a później dokładnie mocują je na Twoich nogach. Zostajemy podzieleni na kilka (3- o ile dobrze pamiętam) 10-osobowych grup. Każda grupa ma własnego anglojęzycznego przewodnika i osobę do pomocy. Krótki instruktarz jak poruszać się w rakach i idziemy. Mamy iść gęsiego i zginać kolana. Co ciekawe nie ma jednej właściwej trasy. Przewodnik idzie przodem w dłoni dzierży kilof (?) i wytycza nowe trasy. Pełen dumy z uśmiechem na ustach tłumaczy, że lodowiec każdego dnia wygląda inaczej i tak naprawdę nie wiesz czym zaskoczy Cię dziś. Nas uraczył jeziorem i był to widok obłędny. Przewodnik mówi też, że swoje trasy modyfikuje w zależności od kondycji fizycznej grupy. Czasem pójdzie głębiej a czasem nie. Twierdził, że z nami może pozwolić sobie na więcej – nie wiem i nigdy się nie dowiem ile w tym było prawdy a ile pustego pochlebstwa, ale decyduję się wierzyć, że faktycznie był szczery. Po upływie mniej więcej 2 godzin docieramy do tzw. serca lodowca a przewodnik informuje, że tu jemy dziś lunch. 

Pod pewnym kontem przypomina lody śmietankowe :)- też to widzicie?

Siadasz lub stoisz pośrodku niczego. Patrzysz na błyszczące kawałki lodu (oczywiście patrzysz przez okulary – bez nich słońce wypala oczy) i uśmiechasz się od ucha do ucha bo sam nie wierzysz w to co widzisz. Z plecaka wyjmujesz to co ze sobą zabrałeś i jesz, a smak tej oto rzeczy krajobraz podbija po wielokroć. Ja wzięłam ze sobą Kinder Bueno (no lubię słodycze co tu dużo gadać 😉) ale jedną z osób w mojej akurat grupie był Polak, który przeczytał wcześniej wspomnienia innej osoby chodzącej wcześniej po lodowcu, że najfajniej to byłoby zabrać ze sobą rosół – i wiecie co? Gościu go miał. Wyjął z plecaka termos z rosołem i powiedział dumnie – „no i co z tego, że nie domowej roboty”. 

Lodowe stożki 🙂

Po konsumpcji powrót. Wracamy inną drogą więc kilof przewodnika znów idzie w ruch. Dwie godziny schodzimy z lodowca a organizatorzy ściągają nam z nóg raki – genialne uczucie. Powiem Wam, że „spacery” w nich nie należą do najlżejszych. Póżniej jeszcze godzinny trekking do portu i hop na pokład statku. Tu czeka na nas miła niespodzianka, pracownicy Hielo&Aventura przygotowali dla nas po szklance whiskey z lodem prosto z lodowca – czad 🙂 Dla każdego uczestnika jest również mały suwenir z podróży, metalowy breloczek w kształcie raka – do dziś mam go przy kluczach. L. gdzieś swój zapodział i czasem łypie tylko zazdrosnym okiem na mój.

Autor: Iza

Uwaga! Duży krok.
Zasłużona nagroda, steki z argentyńskiej wołowiny i zimne piwko duet doskonały… Mniam!!!!

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Izabela

longstroll

Podróże i inne rzeczy

Once Upon a Dune . #namibiatourism #namibiatravel Once Upon a Dune 
.
#namibiatourism #namibiatravel #dune45 #podróżemałeiduże #pustynia #pustynianamib #namibdesert #namibie #namibdunes #afryka #piasek #nabiało #mojepodroze #upał #napustyni #onadesert #sesriem #sossusvlei #namibnaukluft #namibnaukluftnationalpark
📍Deadvlei 
Gorąco, sucho i piasek co zawiera żelazo. 
Miejsce w rzeczywistości wygląda jakby było sfotoshopowane.
Iguazú strona argentyńska. Wcale nie miałam tu Iguazú strona argentyńska. 
Wcale nie miałam tu trafić. Planowałam zobaczyć wodospady tylko ze strony brazylijskiej, ale zmiana godziny odlotu pozwoliła zajrzeć też tutaj. I w sumie bardzo dobrze, bo uważam (po odwiedzeniu obu), że ta strona jest ciekawsza. I miałam też szczęście, bo kilka dni przed moją wizytą tam (chyba 3 jeśli się nie mylę:)) ponownie dla turystów otworzono Garganta del Diablo - taki punkt na rzece Iguazú, przez który przebiega granica między Argentyną a Brazylią. I to właśnie ten punkt sprawia, że strona argentyńska jest fajniejsza. Jednocześnie jest też dwa razy droższa ale mniej komercyjna.
Także miałam podwójne szczęście. 
.
.
.
.
#podróżemałeiduże #mojepodróże #iguazu #iguazuargentina #argentyna #wodospad #waterfalllovers #gargantadeldiablo #iguazufalls #iguazú #amerykapołudniowa #tshit #whitetshirt #farout #daisyduck #daisydukes #curlyhaired #falls #cataratas #cataratasdoiguaçu
Buenos Aires. Nigdy jakoś szczególnie nie chciałam tam pojechać, loty ułożyły się jednak tak, że nadarzyła się okazja. I bardzo dobrze. Byłam tam naszym latem, a więc ich zimą. Tak mi się spodobało, że aż po raz pierwszy z premedytacją puściłam sobie piosenkę Manamu Buenos Aires. Wcześniej słyszałam tylko fragmenty refrenu. Piosenka, tak jak i miasto, również mi się spodobała, do tego stopnia, że aż kupiłam sobie winyla, ale niestety nie miałam go jak zapakować i czeka na mnie teraz w PL 🙃
Buenos - miasto, do którego mogłabym wrócić, bo czuję, że miałabym po co. To drugie i ostatnie miasto po Sydney, o którym tak myślę. 
A na zdjęciach m.in. 
1. Aleja 9 lipca - 9 pasów w jedną i 9 w drugą, szerokość 140 metrów - to z nią kojarzyło mi się Buenos przed przyjazdem; 
2. Dzielnica portowa - inflacja w Argentynie 250% a oni budują na potęgę i jakoś to się kręci… ciekawe :) może to faktycznie jest tak jak to mówią, że są 4 rodzaje gospodarek rozwinięta, nierozwinięta, Japonia i Argentyna;
3 La Boca trąci komercją bardzo a poza tym to miłość do Messiego i Maradony unosi się w powietrzu.  Kupiłam 2 koszulki dla młodego mniejsza dla mnie większa, ostatnio przeglądając telefon znalazła swoje zdjęcie z nimi. Ale dowcipniś z tego mojego L. no nie przestaje mnie zadziwiać 
4. Podobno największą atrakcją Buenos jest cmentarz (leży na nim m.in. Ewa Peron i pewnie wielu innych znanych ludzi, których ja nie znam:)) cmentarz bardzo przypomniałam mi ten z Nowego Orleanu - ten, na którym kręcili Easy Ridera ♥️. Grobowce jak grobowce takie wielkie domy, ale przed jednym stał pomnik tej dziewczyny z psem - jak wyjęty z horroru :) 
5. Buenos to i tango - tańczą je wszędzie albo markują, że tańczą.
Taki misz masz zdjęciowy z Buenos - może kiedyś loty ułożą się tak żebym trafiła tam ich latem, czuję, że to będzie jedna wielka impreza.
W dżungli - Park Narodowy Madidi w Boliwii - phot W dżungli - Park Narodowy Madidi w Boliwii - photo dump 
1) patrzę na to zdjęcie i pachnie mi muggą 
2) wystrój mojej chatki utrzymany w iście minimalistycznym stylu :) oprócz łóżka i moskitiery było tam tylko jedno krzesło - w sumie nic więcej nie potrzeba
3) odkąd znajomy w odp. na relacje z tym filmikiem napisał mi tak „droga twojego starego do szkoły” nie umiem na to spojrzeć inaczej 
4) widok z chatki miałam pierwsza klasa 
5) in the jungle - ubrana po uszy - co nie do końca jest w moim stylu 🤪 w obawie przed robalami maści wszelakiej 
6) zachód słońca nad jeziorem (mój obóz w dżungli położony był nad nim, co odróżniało go od innych obozów - położonych zazwyczaj nad rzeką)
7) ja w tym jeziorze pływałam, co wymagało ode mnie sporej odwagi, dzień wcześniej nocą pływała po tym jeziorze łódką w poszukiwaniu odbijających światło latarki oczu małych kajmanów i krokodyli
8) tarantula spotkana w trakcie nocnego spaceru
9) boa, biorąc pod uwagę fakt, że boa i anakonda to ta sama rodzina węży, to prawie jakbym jednak widziała anakondę na tym wyjeździe
10) dwa z moich 3 niezbędników na tych wakacjach mugga, tusz do rzęs, na foto brakuje tylko spf 50
Namibia - road trip. 9 dni 3000km #photodump 1. G Namibia - road trip. 9 dni 3000km #photodump 
1. Gdzieś po środku drogi na Skeleton Coast 
2. Idę sobie
3. #Żyrafa jadła sobie listki na drzewie od tak przy drodze, tyle ile nam sprawiła radości to tylko my wiemy.
4. Welwiczia - żywa skamielina - to taki dziobak świata roślin - to co widać, to tylko dwa liście postrzępione przez wiatr.
5. Ja 
6. Droga, obowiązuje limit prędkości do 100km/h.
7. Stacja benzynowa na #skeletoncoast 
8. To nie drzewa, to ales drzewiasty.
9. Droga ponownie, bo w sumie ten post jest o drodze.
10. Solitaire wraki samochodów, a chwilę wcześniej zjadłam szarlotkę. 
11. Zwrotnik koziorożca.
12. Danger zone.
13. Trąba powietrzna 
14. Część samochodu, która nie wytrzymała wybojów i nam odpadła.
15. W drodze na diuny.
16. Po piasku.
17. Toyota Hilux masza fura na ten trip.
18. Pod zwrotnikiem koziorożca w innym miejscuz.
19. Jak wyżej.
Weekend w #chamonix photodump. 1. Przy dworcu. 2. Weekend w #chamonix photodump.
1. Przy dworcu.
2. Z misiem, chyba najczęściej fotografowaną atrakcją w Chamonix, no poza Mont Blanc. 
3. Ja o poranku - lekko rozmazana, to chyba wina oświetlenia w pokój, w moim hotelu. Pokój miał tylko 1 małe okienko (a kosztował jakby okien było conajmniej z 10, w środku styl „bursa szkolna lata 90-te”, miał tylko 2 miejsca parkingowe i surprise, surprise jedno było wolne - tyle wygrać 🥳😅. Był to hotel w samym centrum, z małym barem na parterze, a w nim tłumy miejscowych. Tak się złożyło, że akurat jednemu z instruktorów narciarstwa urodziło się dzień wcześniej dziecko i wszyscy świętowali. Po raz pierwszy spotkałam szalenie uprzejmych i miłych Francuzów 😮
4. A to grzyb 🙃 ale to nie jest zwykły grzyb, bo to grzyb z nadzieniem jagodowym - pyszka.
5. Ja.
6. I jeszcze raz ja.
7. Trochę gór.
8. Same.
9. Same.
10. Nie samymi grzybami się tam raczyłam.
11. Ponownie na mieście.
12. W hotelu z tym małym okienkiem w tle.
13. A tu widok z okna. Może i okno małe, ale widok zacny. W ogóle przed przyjazdem czytaliśmy opinie o hotelu i tym nieszczęsnym parkingu. Podobno ciężko o jedno z dwóch miejsc postojowych (w co jestem w stanie uwierzyć) więc na recepcji wysyłają ludzi na parkingi publiczne i kilka osób pisało, że parkometry polatają figle i pożerają banknoty. Z chwilą gdy problem był zgłaszany na recepcji osoby pracujące tam bez żenady odpowiadały coś w stylu „twój problem” a później wymieniły żartami, że podzielą się pieniędzmi z parkomatu miedzy sobą 🙃
14. Poszłam po chleb, wróciłam z ciastkami.
15. Na ulicy.
16. Ma mina gdy zobaczyłam jagodowego grzyba.
17. Chamonix.
18. Chamonix, ogólnie bardzo ładnie i na bogato. Mówi sie (przynajmniej u mnie w domu;)), że to takie francuskie Zakopane.
Trochę słabo, bo nie pomyśleliśmy żeby wcześniej kupić wjazd na Aiguille du Midi i musieliśmy odbić się od kasy :( Ale poza tym i tak myślę, że wyjazd 8/10 i hotel wbrew naszym obawą zdecydowanie wart polecenia.

#chamonix_france #chamonixmontblanc #góry #goryponadwszystko #francja #francetourisme #mountainview #dworzec #mountaincity #chamonixvalley #podróżemałeiduże #mojepodróże
📍Iguazú strona brazylijska. Woda się leje💦 📍Iguazú strona brazylijska.
Woda się leje💦
 80% wodospadów znajduje się po stronie brazylijskiej, ale to wcale nie znaczy, że 80% zachwytów będzie przypadać właśnie na nią.
Mi bardziej podobała się strona argentyńska, bo było się na wodospadzie. Na a obok to jednak duża różnica :) 
.
.
.
.
#wodospad #iguazu #iguazú #iguazubrasil #brazylia #podróżemałeiduże #mojepodróże #dużowody #waterfalling #amerykapołudniowa #whitedresses #wethair #barierka #bryza
Paprocie, wallaby i wąż tygrysi-typowa tasmańsk Paprocie, wallaby i wąż tygrysi-typowa tasmańska przechadzka
Wiatr tak silny, że prawie mnie zwiało na Bay of Wiatr tak silny, że prawie mnie zwiało na Bay of Fires.
📌Tasmania, Australia
Z sukcesów tygodnia. Zostałam pontoniarą 😅 z Z sukcesów tygodnia.
Zostałam pontoniarą 😅 znaczy zostałam nią już w zeszłym roku, ale zapomniałam gdzie schowałam ponton po zakończonym sezonie 2023. W tym tygodniu udało mi się go odnaleźć, tak więc zostałam pontoniarą - ponownie. Otwieram sezon 2024. Wiedząc, że pewnie za tydzień go już zamknę, bo z prognozy jasno wynika, że jeszcze 9 dni i nastąpi załamanie pogody, z radością obwieszczam - zdążyłam :)
BTW 
Skończyłam czytać „Lost in the Jungle” książkę, o której słyszałam dużo dobrego będąc w Boliwii. Zaciekawiona opowieściami postanowiłam sprawdzić o co tyle szumu. Nie żałuję, w niektórych momentach napisana jest tak sugestywnie, że przestałam czytać bo wydawało mi się, że to po mnie chodzą mrówki.  To opowieść o tym jak to pewnie chłopak zgubił się w dżungli w Boliwii właśnie. Na prawdę fajnie się to czytało. W sumie szkoda, że już skończyłam. 
.
.
.
.
.
#rzeka #limmat #swiss_views #swisslandscape #swisslife #mojepodróże #podróżemałeiduże #ponton #spływ #wiosło #woda #szuwary #chillwave #płynę #odpoczynek #żyćko
Moje pierwsze self-drive safari uważam za bardzo Moje pierwsze self-drive safari uważam za bardzo udane. 
Jeżeli ktoś chciałby spróbować, a nie interesuje go game drive, to myślę, że Park Narodowy Etoszy będzie doskonały wyborem. Ale tam jest zwierząt 😮
Ktoś miał okazję robić self-drive Safari? Gdzie? 
.
.
.
#namibiatravel #namibiatourism #namibiatrip #safari #selfdrivesafari #selfdrive #etosha #etoshanationalpark #mojepodróże #podróżemałeiduże #słonie #lwy #zebry #żyrafy
📍Cradle Mountain, Tasmania Miał być diabeł 📍Cradle Mountain, Tasmania 
Miał być diabeł tasmański, ale go nie było, był za to wąż tygrysi.
🐾🐾🐾
Takie mam postanowienie noworoczne, żeby codziennie, niezależnie od pogody, iść na co najmniej 5-kilometrowy spacer.
Ciekawe czy wytrwam..
Poszłam w góry⛰️ . . . . #stoos #schwyz #sch Poszłam w góry⛰️
.
.
.
.
#stoos #schwyz #schwyztourismus #swisslife #swissalps #swissmountains #goryponadwszystko #góry #podróżemałeiduże #gymglamour #górskiewędrówki #girlswhohike #inthemountains #mojepodróże #naświeżympowietrzu #czapeczka #farout
Przy kwiatku 🪴 Podobno Panamá City to taki Now Przy kwiatku 🪴
Podobno Panamá City to taki Nowy York Ameryki Środkowej.
„Mi Teleférico” zwany również „My Cable C „Mi Teleférico” zwany również „My Cable Car” gdzie powietrze jest rozrzedzone a sceneria widowiskowa.
.
.
.
.
#lapazcablecar #miteleférico #mycablecar #cablecar #gondola #transportpubliczny #publictransport #lapaz #lapazbolivia #elalto #boliwia #boliviatravel #amerykapołudniowa #southamericatrip
Poleżałabym sobie pod palmą 🌴 Znacie ev’ry Poleżałabym sobie pod palmą 🌴
Znacie ev’ry night? :) 

#montezuma #costaricagram #costaricagram #kostaryka #statek #podróże #mojepodróże #podrozemaleiduze #amerykaśrodkowa #basen #żyćko #relakstime
Mix&match Verbania edycja wielkanocna 1) ja na st Mix&match
Verbania edycja wielkanocna 
1) ja na statku, w kombinezonie nurka szykuję się do skoku.
2) dzień pierwszy - świeciło słońce idę odłożyć kurtkę do samochodu, bo było mi za ciepło (w kolejne dni już nie miałam tego problemu)
3) selfie w słońcu 
4) dzień drugi, tu już słońca nie było, ale doceniam, że nie padało, wybrałam się na wycieczkę na Isle Bella.
5) na statku, z flagą, bo kto nie robi tego typu zdjęć.
6) Ja z widokiem.
7) A tu jak płynę.
8) Widoki znad jeziora Maggiore.
9) Jak wyżej (Maggiore to drugie po Como włoskie jezioro, które odwiedziłam, została mi już tylko Garda. Klimat podobny - podoba mi się.
10) Na shoppingu.
11) Nic nie kupiłam.
12) Ponownie widoki.
13) 🤳🏻 
14) najlepsze co jadłam tej Wielkanocy 🙈 
15) kolejny dzień, tym razem do braku słońca dochodzą konkretne opady, z krótkimi przerwami leje cały dzień.
16) dzień wyjazdu, przestało padać i wyszło słońce 🙃
17) o takim statkiem pływałam po Maggiore.
18) z moją ulubioną osobą, tak się złożyło, że falafelem kończyliśmy każdy wieczór. Pierwszego wieczoru było pysznie, drugiego obsługa już nas kojarzyła i nie pytała nawet o szczegóły zamówienia, trzeciego czekając na zamówienie poznaliśmy historię życia pracowników. To wieczór nr 3😅 
19) a to dzień opadów.
20) tu rowniez z tym, że na chwilę przestało padać.
#salardeuyuni #photodump W 2018 byłam o krok od #salardeuyuni #photodump 
W 2018 byłam o krok od tego miejsca, na Atacamie, po stronie chilijskiej. W dzień, w którym miałam wsiąść do autobusu i przekroczyć granicę z Boliwią, w wielkich nerwach uciekam na lotnisko. Właśnie zaczynała się powódź, a San Pedro tonęło w pomarańczowym błocie. 
Ani się człowiek obejrzał, w ogóle nie postarzał 😜i jest 2024. Tym razem trafiam tam gdzie chciałam. I tak po 6 lat mogę wykreślić Boliwię i jej „solną” część z mojej prywatnej listy miejsc, które koniecznie chce zobaczyć przed 💀
1. Kawa na śniadanie i w drogę. Jest zimno. Nawet bardzo zimno.
2. Hotel w całości wykonany z soli, wysokość około 4000 m n.p.m. ogrzewania brak 🥶
3. Takie artystyczne 🙃 ale po raz pierwszy w życiu widziałam flamingi z bardzo bliska i trochę mnie wryło.
4. Flamingi, o których mowa wyżej.
5. Isla Incahuasi, chyba najdziwniejsze miejsce jakie w życiu widziałam, mogli by tu jakiegoś aliena kręcić - wyspa porośnięta kaktusami po środku pustyni solnej i nic więc.
6. Szynszyla - jest łagodna, ciekawska i bardzo towarzyska.
7. Laguna Colorado głębia czerwieni jej wody zmienia się w zależności od pory dnia i światła. Ja trafiłam na taką bardziej bordową.
8. A tym jeździłam. Byłam ja, L. i 4 inne osoby no i kierowca (rajdowiec w sercu)
9. Kolory pustyni, trochę jak Atacama, o czym też wspominał mój kierowca, ale tu strona boliwijska.
10. Gorące źródła o poranku, przy tej minusowej temperaturze na zewnątrz to przyjemność nie do pobicia.
11. Miejsce na jeden z posiłków, posiłki jeździły z nami, serwował je kierowca.
12. Wystrój toalety.
13. Jak wyżej.
14. No i budynek toalety na wzgórzu, w oddali.
15. Im wyżej i zimniej tym odwiedzających było mniej, ostatecznie by dotrzeć do najdalszej laguny zdecydowało się 18 osób - 3 auta. Szaleni i zmarznięci ludzie:) 
16. Więcej niż jedno zwierzę to?
17. Laguna Colorado po raz 2.
18. Idę sobie po torach.
19. The end
Wczytaj więcej... Obserwuj na Instagramie

Ostatnie wpisy

  • Raja Ampat – Ostani Raj na Ziemi
  • Hobbiton – Wycieczka do świata fantasy
  • Askja – Droga do dwóch wulkanicznych jezior w Interiorze Islandii
  • Pustynia Atacama – Ciągle w Chile ale jak na księżycu
  • Nabire – Zatoka Cenderwasih – Papua Zachodnia. Pływanie z rekinem wielorybim.

Najnowsze komentarze

  • Pustynia Atacama - Ciągle w Chile ale jak na księżycu - Longstroll - Samochodem przez Patagonie
  • Big Ice – Trekking po lodowcu Perito Moreno – Longstroll - Samochodem przez Patagonie

Kategorie

  • Ameryka Poludniowa
  • Argentyna
  • Australia
  • Azja
  • Chile
  • Europa
  • Flora
  • Indonezja
  • Islandia
  • Nowa Zelandia
  • Patagonia
  • Poradnik
  • Trekking
©2025 Longstroll | Powered by SuperbThemes