Skip to content
Menu
Longstroll
  • O mnie
  • instagram
Longstroll

Samochodem przez Patagonie

Opublikowano 26/04/202001/05/2020

Kilka słów wstępu

O zobaczeniu Patagonii marzyliśmy już od dawna. Zaczęło się chyba od jednego, jedynego zdjęcia przedstawiającego Cuernos del Paine. Później szybka analiza mapy. Patagonia wydaje się za wszelką cenę rozciągać na południe ile tylko się da, jakby czegoś tam poszukiwała. Do tego wyobraźnie pobudza istny labirynt fiordów, wysp, cieśnin, gór ale również płaskich jak stół równin wyglądających jak koniec świata. Pojechać udało się w 2019 roku ale zanim do tego doszło w głowie powstało wiele pytań. Jak poruszać się po Patagonii? Wiele osób będzie chciało odwiedzić oba kraje (Argentyna i Chile po dziś dzień nie dogadały się co do przebiegu granic na lodowcach!), do których Patagonia terytorialnie należy.

Patagonia wydaje się tym bardziej magiczna im dalej na południe spojrzymy. Kiedyś zamieszkała przez plemiona Selk’nam (chyba ostatnie odkryte przez Europejczyków) nagle i niespodziewanie zyskała na znaczeniu dzięki odkryciu Cieśniny Magellana. Statki od tej pory nie musiały już okrążać przylądka Horn, którego wody od zawsze okryte były złą sławą. Złote czasy skończyły się w 1920 roku wraz z otwarciem kanału Panamskiego. Dzisiaj to turystyka jest magnesem przyciągającym w ten rejon tysiące ludzi. Również i nas. Dobra, już nie zanudzam 🙂

Więcej pytań niż odpowiedzi

Wiedzieliśmy mnie więcej gdzie chcemy jechać i co zobaczyć (niestety w ramach dostępnego czasu, bo jak zawsze chciałoby się więcej) ale problemu nastręczało jak tego dokonać. Ostatecznie drogi były dwie:

  • Autobusy. Jest to jak najbardziej wykonalne, ale pojawiają się problemy, szczególnie gdy nie możemy sobie pozwolić na długą eskapadę. Rozkłady jazdy powodowały albo konieczność noclegów, niewygodne przesiadki albo wychodzenie w góry razem z tłumem turystów (na szlaku do Mirador Base Las Torres można poczuć się jak na szlaku na Morskie Oko).
  • Samochód. Tutaj chyba jeszcze więcej znaków zapytania. Jaki samochód trzeba mieć, koniecznie 4×4? Jaki to będzie koszt? Co jeśli muszę przekroczyć granicę czy to możliwe?

Trzeba podjąć decyzję

Samochód był od początku preferowaną opcją, ale problemem był koszt takiego rozwiązania. Dodatkowo internet pełen jest historii rodem z horroru, a wypożyczalnie z przyzwoitym wizerunkiem internetowym liczą sobie jak za zboże.

Trzeba było więc zmienić trochę plan. Zamiast do Puerto Natales polecimy do Punta Arenas. Ceny biletów do tego miasta są kilkukrotnie niższe niż do popularnej bazy wypadowej w góry. Zaoszczędzone pieniądze przeznaczymy na samochód, ale nie będziemy inwestować w 4×4. Co będzie to będzie. Oznaczało to też dodatkowe 900km trasy, co w sumie potraktowaliśmy jako plus (przygoda) niż cokolwiek innego. Tak oto naszym przyjacielem stał się Renault Symbol.

W oczekiwaniu na zakręt…

Gdzie i jaki wynająć samochód?

Odpowiedź na pierwszą część pytania, to według nas – nie za bardzo ma to znaczenie. Zdecydowaliśmy się na Avis w Punta Arenas. Obecnie dzierży dumną ocenę 3.0 w google. W momencie gdy zamawialiśmy, o ile mnie pamięć nie myli – było to 2.7. Cóż, albo mieliśmy szczęście albo przy dosyć niewielkiej liczbie recenzji pechowcy bardzo wypaczają ocenę. Cała procedura wyglądała tak jak wszędzie indziej na świecie, jedynym zaskoczeniem była dziwna maszyna wykonująca coś na kształt odlewu karty kredytowej.

Tak jak wspomniałem wcześniej my wzięliśmy Renault Talisman. Są to bardzo popularne samochody w tej części Chile i razem z Dusterami (które jeżdzą tam również jako Renault a nie Dacia) często spotykaliśmy je na drodze (poza odcinkiem Punta Arenas – Rio Gallegos – El Calafate gdzie mało kogo w ogóle spotkaliśmy).

Okazało się to strzałem w dziesiątke. Samochód 4×4 jest całkowicie zbędny. Drogi w zdecydowanej większości (szczególnie w Argentynie) są asfaltowe. Trochę inaczej wygląda to w Chile. Im bliżej wejścia do parku tym bardziej prawdopodobne że napotkacie gorszej lub lepszej jakości szutr. Nie jest to jednak nawierzchnia, która wymaga posiadanie samochodu 4×4. Trzeba po prostu zwolnić, czasami ominąć dziurę i tyle. Warto jednak nie brać najmniejszych aut, ale coś przynajmniej średnich rozmiarów z troszkę większym prześwitem. Co prawda myślę że i Yaris dałby radę, ale komfort pozostawiałby wiele do życzenia. Trzeba też dodać, że w wielu miejscach bardzo intensywnie postępują prace budowlane. Bardzo możliwe, że niebawem 100% dojazdów do parków będzie już asfaltowych. Trochę szkoda 🙂

A zakrętu ciągle brak…

O czym jeszcze należy pamiętać?

Podstawowa sprawa dla osób chcących odwiedzić Argentynę. Czy to możliwe w wynajętym samochodzie? Jak najbardziej, wiąże się to oczywiście z dodatkową opłatą (w zależności od ilości dni w Argentynie) i dodatkową papierologią. Wszystkie firmy jak jeden mąż podkreślają aby wypełnić odpowiedni formularz w wyprzedzeniem (często mówi się o tygodniu bądź dwóch). My zrobiliśmy to kilka miesięcy wcześniej. Na miejscu okazało się jednak (oczywiście) że wypożyczalnia nic o tym nie wie. Inna sprawa, że próbowaliśmy się skontaktować z Avisem mailowo wiele razy, i nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi. W pewnym momencie wątpiliśmy nawet czy samochód będzie na nasz czekał. Ale wiecie co? Czekał, a dodatkowo okazało się że „argentyńskie papiery” można jednak przygotować w kilkanaście minut od ręki. Cała ta operacja to tak naprawdę zorganizowanie ubezpieczenia samochodu w innym kraju. Co ciekawe ubezpieczenie w Argentynie nie obowiązuje na drogach szutrowych. Jest ich zdecydowana mniejszość, ale należy pamiętać żeby poruszać się tylko po asfalcie.

Co ponadto? Jeśli widzicie stacje benzynową to po prostu zatankujcie. Są takie rejony gdzie przez setki kilometrów poza Wikuniami nie ma żywej duszy (o ile Wikunie mają dusze). Wypożyczalnie oferują też kanistry, ale jeśli macie samochód o przyzwoitym zasięgu (400 kilometrów minimum) to są całkowicie zbędne.

Kwestią dyskusyjną jest czy wymagane jest międzynarodowe prawo jazdy. Natomiast biorąc pod uwagę jak łatwo je wyrobić nie zastanawialiśmy się dwa razy. Dodatkowo w Argentynie panują dosyć dziwne zwyczaje. Wiele razy przy drogach dojazdowych do miasta natkniecie się na policyjną kontrole. Zazwyczaj nie jest to, jak u nas radiowóz stojący na poboczu zatrzymujący samochody na chybił trafił, ale specjalnie wybudowana brama niczym łuk triumfalny dumnie wisząca nad drogą. Tak, właśnie tak. Specjalne budynki wybudowane tak, żeby nikt bez kontroli nie przejechał. Oczywiście jest to rutynowa kontrola, a my byliśmy traktowani bardziej jako ciekawostka niż międzynarodowa grupa terrorystyczna. Nie ma się więc czego obawiać, ale dla własnego spokoju lepiej mieć ten papier i po prostu zapomnieć. Jedyne duże nie turystyczne miasto na naszej trasie to było Rio Gallegos i właśnie tam zostaliśmy zatrzymani dwa razy do takiej kontroli.

Na sam koniec zostawiam temat przejazdu przez granicę. Jest to zwyczajna formalność. Jeśli macie wszystkie dokumenty wasze i pojazdu to nie powinniście mieć żadnego problemu. Napiszę tylko jedno. Nasza wypożyczalnia (zakładam więc że inne robią podobnie) wpisała do naszych papierów dodatkową (poza kierowcą) osobę. Rezydenta w Puerto Natales. Na granicy mogą spojrzeć w Wasze paszporty i pokazać palcem: ale to nie Wy! Warto więc mieć w pogotowiu google translate 🙂

Wiele turystów podróżuje samochodem z Punta Arenas do Puerto Natales i z powrotem tylko po stronie Chilijskiej. Warto jednak w jedną przynajmniej stronę przejechać przez Rio Gallegos. Szczególnie że większość i tak musi przekroczyć granicę, żeby zobaczyć lodowiec Perito Moreno w El Calafate. Nasza trasa poniżej. Całość to około 1600 km (w głowie jak 800 km w bardziej zakręconym i cywilizowanym terenie ;)).

Jak się jeździ przez Patagonię?

Nie ukrywam, że jest to niesamowite przeżycie. Wszechobecna pustka, nicość i szosa jak strzała przecinająca płaski jak stół teren. Na Horyzoncie również pustka. Ale jeż też drugi widok – postrzępione skały wyłaniające się jak fatamorgana na pustyni. Jeden i drugi krajobraz z jakiegoś powodu wprawia w dobry nastrój.

A zakrętu brak..

Ale najfajniejsze w tym wszystkim jest to jak szybko się jedzie. W jeden dzień pokonaliśmy trasę Punta Arenas > Rio Gallegos (2h postój na obiad) > El Calafate. Nie trzeba skręcać, nie trzeba wyprzedzać, widoczność obłędna. Dlatego też polecamy to doświadczenie, bo dojazd do turystycznych miejsc (czyli głównie to wejść do parków narodowych) wygląda już inaczej.

Tym razem pojedziemy prosto

Jak wcześniej wspomniałem, trasa na Mirador Las Torres – czyli najbardziej rozpoznawalny widok w Patagonii to prawdziwa autostrada. Od wczesnego ranka autobusy (publiczne), prywatne i samochody z turystami zapełniają parking pod hotelem Las Torres gdzie zaczyna się trekking. Mając własny transport i cel w głowie wstaniecie o 4 rano tylko po to żeby być jednymi z pierwszych na szlaku, zrobić zdjęcia w spokoju i zejść na dół zanim słynna kapryśna patagońska pogoda was zniszczy 🙂

Autor: Łukasz

Wikunia Wikuni Wikunią
Ciężko powiedzieć co bardziej cieszy znak po prawej czy góry po lewej..

2 komentarze do “Samochodem przez Patagonie”

  1. Pingback: Big Ice – Trekking po lodowcu Perito Moreno – Longstroll
  2. Pingback: Pustynia Atacama - Ciągle w Chile ale jak na księżycu - Longstroll

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Izabela

longstroll

Podróże i inne rzeczy

Once Upon a Dune . #namibiatourism #namibiatravel Once Upon a Dune 
.
#namibiatourism #namibiatravel #dune45 #podróżemałeiduże #pustynia #pustynianamib #namibdesert #namibie #namibdunes #afryka #piasek #nabiało #mojepodroze #upał #napustyni #onadesert #sesriem #sossusvlei #namibnaukluft #namibnaukluftnationalpark
📍Deadvlei 
Gorąco, sucho i piasek co zawiera żelazo. 
Miejsce w rzeczywistości wygląda jakby było sfotoshopowane.
Iguazú strona argentyńska. Wcale nie miałam tu Iguazú strona argentyńska. 
Wcale nie miałam tu trafić. Planowałam zobaczyć wodospady tylko ze strony brazylijskiej, ale zmiana godziny odlotu pozwoliła zajrzeć też tutaj. I w sumie bardzo dobrze, bo uważam (po odwiedzeniu obu), że ta strona jest ciekawsza. I miałam też szczęście, bo kilka dni przed moją wizytą tam (chyba 3 jeśli się nie mylę:)) ponownie dla turystów otworzono Garganta del Diablo - taki punkt na rzece Iguazú, przez który przebiega granica między Argentyną a Brazylią. I to właśnie ten punkt sprawia, że strona argentyńska jest fajniejsza. Jednocześnie jest też dwa razy droższa ale mniej komercyjna.
Także miałam podwójne szczęście. 
.
.
.
.
#podróżemałeiduże #mojepodróże #iguazu #iguazuargentina #argentyna #wodospad #waterfalllovers #gargantadeldiablo #iguazufalls #iguazú #amerykapołudniowa #tshit #whitetshirt #farout #daisyduck #daisydukes #curlyhaired #falls #cataratas #cataratasdoiguaçu
Buenos Aires. Nigdy jakoś szczególnie nie chciałam tam pojechać, loty ułożyły się jednak tak, że nadarzyła się okazja. I bardzo dobrze. Byłam tam naszym latem, a więc ich zimą. Tak mi się spodobało, że aż po raz pierwszy z premedytacją puściłam sobie piosenkę Manamu Buenos Aires. Wcześniej słyszałam tylko fragmenty refrenu. Piosenka, tak jak i miasto, również mi się spodobała, do tego stopnia, że aż kupiłam sobie winyla, ale niestety nie miałam go jak zapakować i czeka na mnie teraz w PL 🙃
Buenos - miasto, do którego mogłabym wrócić, bo czuję, że miałabym po co. To drugie i ostatnie miasto po Sydney, o którym tak myślę. 
A na zdjęciach m.in. 
1. Aleja 9 lipca - 9 pasów w jedną i 9 w drugą, szerokość 140 metrów - to z nią kojarzyło mi się Buenos przed przyjazdem; 
2. Dzielnica portowa - inflacja w Argentynie 250% a oni budują na potęgę i jakoś to się kręci… ciekawe :) może to faktycznie jest tak jak to mówią, że są 4 rodzaje gospodarek rozwinięta, nierozwinięta, Japonia i Argentyna;
3 La Boca trąci komercją bardzo a poza tym to miłość do Messiego i Maradony unosi się w powietrzu.  Kupiłam 2 koszulki dla młodego mniejsza dla mnie większa, ostatnio przeglądając telefon znalazła swoje zdjęcie z nimi. Ale dowcipniś z tego mojego L. no nie przestaje mnie zadziwiać 
4. Podobno największą atrakcją Buenos jest cmentarz (leży na nim m.in. Ewa Peron i pewnie wielu innych znanych ludzi, których ja nie znam:)) cmentarz bardzo przypomniałam mi ten z Nowego Orleanu - ten, na którym kręcili Easy Ridera ♥️. Grobowce jak grobowce takie wielkie domy, ale przed jednym stał pomnik tej dziewczyny z psem - jak wyjęty z horroru :) 
5. Buenos to i tango - tańczą je wszędzie albo markują, że tańczą.
Taki misz masz zdjęciowy z Buenos - może kiedyś loty ułożą się tak żebym trafiła tam ich latem, czuję, że to będzie jedna wielka impreza.
W dżungli - Park Narodowy Madidi w Boliwii - phot W dżungli - Park Narodowy Madidi w Boliwii - photo dump 
1) patrzę na to zdjęcie i pachnie mi muggą 
2) wystrój mojej chatki utrzymany w iście minimalistycznym stylu :) oprócz łóżka i moskitiery było tam tylko jedno krzesło - w sumie nic więcej nie potrzeba
3) odkąd znajomy w odp. na relacje z tym filmikiem napisał mi tak „droga twojego starego do szkoły” nie umiem na to spojrzeć inaczej 
4) widok z chatki miałam pierwsza klasa 
5) in the jungle - ubrana po uszy - co nie do końca jest w moim stylu 🤪 w obawie przed robalami maści wszelakiej 
6) zachód słońca nad jeziorem (mój obóz w dżungli położony był nad nim, co odróżniało go od innych obozów - położonych zazwyczaj nad rzeką)
7) ja w tym jeziorze pływałam, co wymagało ode mnie sporej odwagi, dzień wcześniej nocą pływała po tym jeziorze łódką w poszukiwaniu odbijających światło latarki oczu małych kajmanów i krokodyli
8) tarantula spotkana w trakcie nocnego spaceru
9) boa, biorąc pod uwagę fakt, że boa i anakonda to ta sama rodzina węży, to prawie jakbym jednak widziała anakondę na tym wyjeździe
10) dwa z moich 3 niezbędników na tych wakacjach mugga, tusz do rzęs, na foto brakuje tylko spf 50
Namibia - road trip. 9 dni 3000km #photodump 1. G Namibia - road trip. 9 dni 3000km #photodump 
1. Gdzieś po środku drogi na Skeleton Coast 
2. Idę sobie
3. #Żyrafa jadła sobie listki na drzewie od tak przy drodze, tyle ile nam sprawiła radości to tylko my wiemy.
4. Welwiczia - żywa skamielina - to taki dziobak świata roślin - to co widać, to tylko dwa liście postrzępione przez wiatr.
5. Ja 
6. Droga, obowiązuje limit prędkości do 100km/h.
7. Stacja benzynowa na #skeletoncoast 
8. To nie drzewa, to ales drzewiasty.
9. Droga ponownie, bo w sumie ten post jest o drodze.
10. Solitaire wraki samochodów, a chwilę wcześniej zjadłam szarlotkę. 
11. Zwrotnik koziorożca.
12. Danger zone.
13. Trąba powietrzna 
14. Część samochodu, która nie wytrzymała wybojów i nam odpadła.
15. W drodze na diuny.
16. Po piasku.
17. Toyota Hilux masza fura na ten trip.
18. Pod zwrotnikiem koziorożca w innym miejscuz.
19. Jak wyżej.
Weekend w #chamonix photodump. 1. Przy dworcu. 2. Weekend w #chamonix photodump.
1. Przy dworcu.
2. Z misiem, chyba najczęściej fotografowaną atrakcją w Chamonix, no poza Mont Blanc. 
3. Ja o poranku - lekko rozmazana, to chyba wina oświetlenia w pokój, w moim hotelu. Pokój miał tylko 1 małe okienko (a kosztował jakby okien było conajmniej z 10, w środku styl „bursa szkolna lata 90-te”, miał tylko 2 miejsca parkingowe i surprise, surprise jedno było wolne - tyle wygrać 🥳😅. Był to hotel w samym centrum, z małym barem na parterze, a w nim tłumy miejscowych. Tak się złożyło, że akurat jednemu z instruktorów narciarstwa urodziło się dzień wcześniej dziecko i wszyscy świętowali. Po raz pierwszy spotkałam szalenie uprzejmych i miłych Francuzów 😮
4. A to grzyb 🙃 ale to nie jest zwykły grzyb, bo to grzyb z nadzieniem jagodowym - pyszka.
5. Ja.
6. I jeszcze raz ja.
7. Trochę gór.
8. Same.
9. Same.
10. Nie samymi grzybami się tam raczyłam.
11. Ponownie na mieście.
12. W hotelu z tym małym okienkiem w tle.
13. A tu widok z okna. Może i okno małe, ale widok zacny. W ogóle przed przyjazdem czytaliśmy opinie o hotelu i tym nieszczęsnym parkingu. Podobno ciężko o jedno z dwóch miejsc postojowych (w co jestem w stanie uwierzyć) więc na recepcji wysyłają ludzi na parkingi publiczne i kilka osób pisało, że parkometry polatają figle i pożerają banknoty. Z chwilą gdy problem był zgłaszany na recepcji osoby pracujące tam bez żenady odpowiadały coś w stylu „twój problem” a później wymieniły żartami, że podzielą się pieniędzmi z parkomatu miedzy sobą 🙃
14. Poszłam po chleb, wróciłam z ciastkami.
15. Na ulicy.
16. Ma mina gdy zobaczyłam jagodowego grzyba.
17. Chamonix.
18. Chamonix, ogólnie bardzo ładnie i na bogato. Mówi sie (przynajmniej u mnie w domu;)), że to takie francuskie Zakopane.
Trochę słabo, bo nie pomyśleliśmy żeby wcześniej kupić wjazd na Aiguille du Midi i musieliśmy odbić się od kasy :( Ale poza tym i tak myślę, że wyjazd 8/10 i hotel wbrew naszym obawą zdecydowanie wart polecenia.

#chamonix_france #chamonixmontblanc #góry #goryponadwszystko #francja #francetourisme #mountainview #dworzec #mountaincity #chamonixvalley #podróżemałeiduże #mojepodróże
📍Iguazú strona brazylijska. Woda się leje💦 📍Iguazú strona brazylijska.
Woda się leje💦
 80% wodospadów znajduje się po stronie brazylijskiej, ale to wcale nie znaczy, że 80% zachwytów będzie przypadać właśnie na nią.
Mi bardziej podobała się strona argentyńska, bo było się na wodospadzie. Na a obok to jednak duża różnica :) 
.
.
.
.
#wodospad #iguazu #iguazú #iguazubrasil #brazylia #podróżemałeiduże #mojepodróże #dużowody #waterfalling #amerykapołudniowa #whitedresses #wethair #barierka #bryza
Paprocie, wallaby i wąż tygrysi-typowa tasmańsk Paprocie, wallaby i wąż tygrysi-typowa tasmańska przechadzka
Wiatr tak silny, że prawie mnie zwiało na Bay of Wiatr tak silny, że prawie mnie zwiało na Bay of Fires.
📌Tasmania, Australia
Z sukcesów tygodnia. Zostałam pontoniarą 😅 z Z sukcesów tygodnia.
Zostałam pontoniarą 😅 znaczy zostałam nią już w zeszłym roku, ale zapomniałam gdzie schowałam ponton po zakończonym sezonie 2023. W tym tygodniu udało mi się go odnaleźć, tak więc zostałam pontoniarą - ponownie. Otwieram sezon 2024. Wiedząc, że pewnie za tydzień go już zamknę, bo z prognozy jasno wynika, że jeszcze 9 dni i nastąpi załamanie pogody, z radością obwieszczam - zdążyłam :)
BTW 
Skończyłam czytać „Lost in the Jungle” książkę, o której słyszałam dużo dobrego będąc w Boliwii. Zaciekawiona opowieściami postanowiłam sprawdzić o co tyle szumu. Nie żałuję, w niektórych momentach napisana jest tak sugestywnie, że przestałam czytać bo wydawało mi się, że to po mnie chodzą mrówki.  To opowieść o tym jak to pewnie chłopak zgubił się w dżungli w Boliwii właśnie. Na prawdę fajnie się to czytało. W sumie szkoda, że już skończyłam. 
.
.
.
.
.
#rzeka #limmat #swiss_views #swisslandscape #swisslife #mojepodróże #podróżemałeiduże #ponton #spływ #wiosło #woda #szuwary #chillwave #płynę #odpoczynek #żyćko
Moje pierwsze self-drive safari uważam za bardzo Moje pierwsze self-drive safari uważam za bardzo udane. 
Jeżeli ktoś chciałby spróbować, a nie interesuje go game drive, to myślę, że Park Narodowy Etoszy będzie doskonały wyborem. Ale tam jest zwierząt 😮
Ktoś miał okazję robić self-drive Safari? Gdzie? 
.
.
.
#namibiatravel #namibiatourism #namibiatrip #safari #selfdrivesafari #selfdrive #etosha #etoshanationalpark #mojepodróże #podróżemałeiduże #słonie #lwy #zebry #żyrafy
📍Cradle Mountain, Tasmania Miał być diabeł 📍Cradle Mountain, Tasmania 
Miał być diabeł tasmański, ale go nie było, był za to wąż tygrysi.
🐾🐾🐾
Takie mam postanowienie noworoczne, żeby codziennie, niezależnie od pogody, iść na co najmniej 5-kilometrowy spacer.
Ciekawe czy wytrwam..
Poszłam w góry⛰️ . . . . #stoos #schwyz #sch Poszłam w góry⛰️
.
.
.
.
#stoos #schwyz #schwyztourismus #swisslife #swissalps #swissmountains #goryponadwszystko #góry #podróżemałeiduże #gymglamour #górskiewędrówki #girlswhohike #inthemountains #mojepodróże #naświeżympowietrzu #czapeczka #farout
Przy kwiatku 🪴 Podobno Panamá City to taki Now Przy kwiatku 🪴
Podobno Panamá City to taki Nowy York Ameryki Środkowej.
„Mi Teleférico” zwany również „My Cable C „Mi Teleférico” zwany również „My Cable Car” gdzie powietrze jest rozrzedzone a sceneria widowiskowa.
.
.
.
.
#lapazcablecar #miteleférico #mycablecar #cablecar #gondola #transportpubliczny #publictransport #lapaz #lapazbolivia #elalto #boliwia #boliviatravel #amerykapołudniowa #southamericatrip
Poleżałabym sobie pod palmą 🌴 Znacie ev’ry Poleżałabym sobie pod palmą 🌴
Znacie ev’ry night? :) 

#montezuma #costaricagram #costaricagram #kostaryka #statek #podróże #mojepodróże #podrozemaleiduze #amerykaśrodkowa #basen #żyćko #relakstime
Mix&match Verbania edycja wielkanocna 1) ja na st Mix&match
Verbania edycja wielkanocna 
1) ja na statku, w kombinezonie nurka szykuję się do skoku.
2) dzień pierwszy - świeciło słońce idę odłożyć kurtkę do samochodu, bo było mi za ciepło (w kolejne dni już nie miałam tego problemu)
3) selfie w słońcu 
4) dzień drugi, tu już słońca nie było, ale doceniam, że nie padało, wybrałam się na wycieczkę na Isle Bella.
5) na statku, z flagą, bo kto nie robi tego typu zdjęć.
6) Ja z widokiem.
7) A tu jak płynę.
8) Widoki znad jeziora Maggiore.
9) Jak wyżej (Maggiore to drugie po Como włoskie jezioro, które odwiedziłam, została mi już tylko Garda. Klimat podobny - podoba mi się.
10) Na shoppingu.
11) Nic nie kupiłam.
12) Ponownie widoki.
13) 🤳🏻 
14) najlepsze co jadłam tej Wielkanocy 🙈 
15) kolejny dzień, tym razem do braku słońca dochodzą konkretne opady, z krótkimi przerwami leje cały dzień.
16) dzień wyjazdu, przestało padać i wyszło słońce 🙃
17) o takim statkiem pływałam po Maggiore.
18) z moją ulubioną osobą, tak się złożyło, że falafelem kończyliśmy każdy wieczór. Pierwszego wieczoru było pysznie, drugiego obsługa już nas kojarzyła i nie pytała nawet o szczegóły zamówienia, trzeciego czekając na zamówienie poznaliśmy historię życia pracowników. To wieczór nr 3😅 
19) a to dzień opadów.
20) tu rowniez z tym, że na chwilę przestało padać.
#salardeuyuni #photodump W 2018 byłam o krok od #salardeuyuni #photodump 
W 2018 byłam o krok od tego miejsca, na Atacamie, po stronie chilijskiej. W dzień, w którym miałam wsiąść do autobusu i przekroczyć granicę z Boliwią, w wielkich nerwach uciekam na lotnisko. Właśnie zaczynała się powódź, a San Pedro tonęło w pomarańczowym błocie. 
Ani się człowiek obejrzał, w ogóle nie postarzał 😜i jest 2024. Tym razem trafiam tam gdzie chciałam. I tak po 6 lat mogę wykreślić Boliwię i jej „solną” część z mojej prywatnej listy miejsc, które koniecznie chce zobaczyć przed 💀
1. Kawa na śniadanie i w drogę. Jest zimno. Nawet bardzo zimno.
2. Hotel w całości wykonany z soli, wysokość około 4000 m n.p.m. ogrzewania brak 🥶
3. Takie artystyczne 🙃 ale po raz pierwszy w życiu widziałam flamingi z bardzo bliska i trochę mnie wryło.
4. Flamingi, o których mowa wyżej.
5. Isla Incahuasi, chyba najdziwniejsze miejsce jakie w życiu widziałam, mogli by tu jakiegoś aliena kręcić - wyspa porośnięta kaktusami po środku pustyni solnej i nic więc.
6. Szynszyla - jest łagodna, ciekawska i bardzo towarzyska.
7. Laguna Colorado głębia czerwieni jej wody zmienia się w zależności od pory dnia i światła. Ja trafiłam na taką bardziej bordową.
8. A tym jeździłam. Byłam ja, L. i 4 inne osoby no i kierowca (rajdowiec w sercu)
9. Kolory pustyni, trochę jak Atacama, o czym też wspominał mój kierowca, ale tu strona boliwijska.
10. Gorące źródła o poranku, przy tej minusowej temperaturze na zewnątrz to przyjemność nie do pobicia.
11. Miejsce na jeden z posiłków, posiłki jeździły z nami, serwował je kierowca.
12. Wystrój toalety.
13. Jak wyżej.
14. No i budynek toalety na wzgórzu, w oddali.
15. Im wyżej i zimniej tym odwiedzających było mniej, ostatecznie by dotrzeć do najdalszej laguny zdecydowało się 18 osób - 3 auta. Szaleni i zmarznięci ludzie:) 
16. Więcej niż jedno zwierzę to?
17. Laguna Colorado po raz 2.
18. Idę sobie po torach.
19. The end
Wczytaj więcej... Obserwuj na Instagramie

Ostatnie wpisy

  • Raja Ampat – Ostani Raj na Ziemi
  • Hobbiton – Wycieczka do świata fantasy
  • Askja – Droga do dwóch wulkanicznych jezior w Interiorze Islandii
  • Pustynia Atacama – Ciągle w Chile ale jak na księżycu
  • Nabire – Zatoka Cenderwasih – Papua Zachodnia. Pływanie z rekinem wielorybim.

Najnowsze komentarze

  • Pustynia Atacama - Ciągle w Chile ale jak na księżycu - Longstroll - Samochodem przez Patagonie
  • Big Ice – Trekking po lodowcu Perito Moreno – Longstroll - Samochodem przez Patagonie

Kategorie

  • Ameryka Poludniowa
  • Argentyna
  • Australia
  • Azja
  • Chile
  • Europa
  • Flora
  • Indonezja
  • Islandia
  • Nowa Zelandia
  • Patagonia
  • Poradnik
  • Trekking
©2025 Longstroll | Powered by SuperbThemes